Cześć! Jeśli myślałeś, że "Czerwone maki" to kolejny bezproblemowy film wojenny składający hołd polskim bohaterom, to grubo się mylisz. Krytyczna recenzja tego obrazu nie pozostawia suchej nitki na próbach ukazania bitwy pod Monte Cassino. Twórcy kompletnie zaprzepaścili ogromny potencjał tej historycznej opowieści.
Historia i fabuła drażnią, zamiast angażować
O filmie Czerwone maki powiedziano wiele złych słów, ale to, co naprawdę drażni, to sposób, w jaki opowiedziano historię. Zamiast skupić się na autentycznych wydarzeniach bitwy pod Monte Cassino, twórcy postanowili dodać całkowicie zmyśloną fabułę o niesfornym chłopaku o imieniu Jędrek.
Ten nielubiany bohater miał rzekomo dostarczyć wątku rebelianckiego i wprowadzić element wątpliwości, czy walka jest rzeczywiście potrzebna. Jednak realizacja tej postaci jest bardzo powierzchowna i irytująca. Przez dwie godziny Jędrek pozostaje jednowymiarową, nieuznającą autorytetu osobą, której motywacje ograniczają się do pragnienia zaimponowania sanitariuszce.
Takie uproszczone podejście do tak ważnego momentu w historii Polski jest rozczarowujące. Zamiast angażować widza w autentyczny dramat żołnierzy walczących o wyzwolenie ojczyzny, film ogranicza się do podlotka robiącego wszystko dla zwrócenia na siebie uwagi dziewczyny. To sprawie nie oddaje należytej czci.
- Jędrek - niezrozumiały i irytujący bohater
- Zmyślona fabuła zamiast skupienia się na rzeczywistych wydarzeniach
- Uproszczone i nieszanujące historii podejście
Fatalna batalistyka i tajemnicze strategie bitwy
Jednym z największych rozczarowań w filmie Czerwone maki są sceny batalistyczne. Reżyser Krzysztof Łukaszewicz, który wcześniej chwalony był za tego typu ujęcia, tym razem stworzył coś absolutnie niezrozumiałego.
Obrazy bitew są nieczytelne, źle zmontowane i pozbawione jakiejkolwiek dramaturgii. Widz gubi się w chaosie ujęć z różnych kamer, tempie montażu oraz braku kontekstu, kto do kogo strzela i gdzie aktualnie toczy się akcja. W efekcie niemożliwe jest utożsamienie się z jakimkolwiek bohaterem czy zrozumienie, co się dzieje.
Co gorsza, sam przebieg bitwy pod Monte Cassino również nie został wyjaśniony. Twórcy ledwo musnęli kwestie strategii, nie wyjaśniając, jakie cele mieli Polacy, jak bronili się Niemcy i jaki był ogólny plan działań. Przez to kluczowe wydarzenia pozostają wielką niewiadomą, a widz czuje się całkowicie zagubiony.
Czytaj więcej: Szokująca historia Amy Winehouse. Najnowszy film na Filmweb porusza emocje
Melodramatyczne sceny romansowe zamiast patriotycznej mądrości
Oprócz zmyślonej fabuły i nieudolnej batalistyki, Czerwone maki grzęzną również w nazbyt melodramatycznych wątkach romansowych. Zamiast skupić się na patriotycznych ideałach i bohaterstwie żołnierzy, twórcy poświęcają dużo czasu na nieskomplikowane relacje między Jędrkiem a pielęgniarką.
Te sceny są pełne kiczowatych gagów i niewybrednych żartów, które nie tylko nie pasują do powagi sytuacji, ale także zdradzają bardzo konserwatywne i szowinistyczne podejście twórców. Kobieta jest tu nagrodą, obiektem westchnień niedojrzałego chłopaka, zamiast samodzielnym bohaterem prowadzącym do refleksji na temat honoru i patriotyzmu.
Całość sprawia wrażenie, jakby twórcy nie byli w stanie podnieść się ponad banały i melodramaty. Zamiast zmierzyć się z trudnymi kwestiami moralnymi i dylematami żołnierzy, serwują widzowi łzawe romansidło. To zupełnie nie przystaje do doniosłości wydarzeń historycznych.
- Wątki romansowe zamiast patriotycznych ideałów
- Kiczowate i niesmaczne sceny miłosne
- Konserwatywne i szowinistyczne podejście do kobiet