Film Prime Time w reżyserii Jakuba Piątka to kolejna polska produkcja platformy Netflix. Choć zapowiadał się obiecująco, ostatecznie rozczarowuje i nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Słaby scenariusz i kiepska dramaturgia powodują, że fabuła ciągnie się niemiłosiernie, a widowiskowe sceny akcji nie ratują tego wrażenia. Niestety, mimo świetnych aktorów i dopracowanej warstwy wizualnej, Prime Time okazuje się filmem mało wciągającym i pozostawiającym widza obojętnym.
Słabe tempo akcji osłabia film Prime Time
Najnowsza polska produkcja platformy Netflix pt. „Prime Time” w reżyserii Jakuba Piątka zapowiadała się niezwykle interesująco. Obiecywała wciągającą fabułę opartą na prawdziwych wydarzeniach, świetnych aktorów i klimat schyłku XX wieku. Niestety, ostatecznie film rozczarowuje i nie spełnia tych oczekiwań.
Już od pierwszych scen owładnięci jesteśmy uczuciem, że akcja ciągnie się niemiłosiernie powoli. Scenariusz jedynie schematycznie odhacza kolejne punkty fabuły, przez co dramaturgia na wielu odcinkach jest zerowa. Twórcy wprawdzie starają się zbudować napięcie niczym w thrillerze, ale próba łączenia elementów kina sensacyjnego i dramatu psychologicznego zupełnie im nie wychodzi.
Brak emocji i identyfikacji z bohaterami
Niestety, w filmie trudno doszukać się głębszych emocji czy większego zaangażowania. Fabuła przez większość czasu pozostawia widza kompletnie obojętnym, nie angażuje i nie wciąga. Brak identyfikacji z postaciami tylko pogłębia to negatywne wrażenie. Całość sprawia po prostu przeciętne, mało wciągające kino.
Prime Time miał szansę stać się czymś więcej, ale niestety jej nie wykorzystał. Zapowiedzi i pierwsze sceny wręcz kipiały potencjałem, który niestety nie został w pełni zrealizowany. To zmarnowana okazja na stworzenie naprawdę dobrego, angażującego widza filmu.
Aktorzy nie ratują kiepskiego scenariusza Prime Time
Mimo słabego scenariusza i wolnego tempa akcji, Prime Time wciąż mógłby być udanym filmem, gdyby nie kiepska gra aktorów. Niestety, nawet świetni Bartosz Bielenia i Magdalena Popławska nie byli w stanie mocniej zaistnieć na tle fatalnej fabuły i dialogów.
Aktorzy z całych sił starają się nadać produkcji jakiś sens i głębię, ale ograniczenia narzucone przez scenariusz są zbyt duże. Szkoda, bo potencjał tkwił zarówno w obsadzie, jak i w interesującym, nostalgicznym klimacie schyłku XX wieku. Niestety zmarnowano go, tworząc mdły i nijaki film.
Kiepski scenariusz niszczy wrażenia
Bardzo dobrze oddana wizualnie epoka i kunszt aktorski to za mało, by podnieść na duchu fatalną historię i beznadziejne dialogi. Prime Time mógł być świetnym thrillerem psychologicznym, ale stał się jedynie przeciętnym obrazkiem bez polotu.
Szkoda, bo produkcje Netflixa z dużym budżetem i znanymi aktorami zwykle prezentują wyższy poziom. Niestety Prime Time jest rozczarowaniem i kolejnym przykładem na zmarnowany potencjał. Być może gdyby poświęcono więcej uwagi scenariuszowi, byłaby to dużo lepsza pozycja.
Silne strony | Słabe strony |
- klimat epoki | - wolne tempo |
- znana obsada | - słaby scenariusz |
- nostalgiczny klimat | - brak emocji |
Czytaj więcej: Patrzeć w przyszłość bez strachu - Recenzja filmu Nomadland - Filmweb
Wizualna warstwa Prime Time najmocniejszą stroną filmu
Jak w przypadku większości produkcji platformy Netflix, także i w „Prime Time” najmocniejszą stroną okazała się warstwa wizualna. Choć fabuła pozostawia wiele do życzenia, to pod względem scenografii, kostiumów i ogólnej estetyki obraz prezentuje się znakomicie.
Twórcom udało się oddać klimat przełomu XX i XXI wieku, przenosząc widza w sentymentalną podróż do czasów swojej młodości. Co prawda momentami film przypomina bardziej zachodnie produkcje tamtych lat, ale ogólny efekt i dbałość o szczegóły robią wrażenie.
Nawet laikowi rzuca się w oczy ogrom pracy włożonej w odwzorowanie realiów i mody końca lat 90. Sama scenografia warta jest obejrzenia Prime Time.
Gdyby tylko równie dużo wysiłku poświęcono na dopracowanie scenariusza i poprawę dramaturgii, byłaby to znakomita pozycja. Niestety, mimo świetnej oprawy, film wypada blado na tle innych produkcji Netflixa osadzonych w przeszłości.
Kunszt scenografów ratuje honory
Podsumowując, warstwa wizualna Prime Time stoi na wysokim poziomie, choć nie przekłada się to niestety na ogólne wrażenia. Mimo to scenografowie i charakteryzatorzy mogą być dumni ze swojej pracy. To głównie dzięki nim film ma jakiekolwiek walory artystyczne i jest wart obejrzenia.
Prime Time to film obojętny emocjonalnie i chłodny wizualnie
Niestety, mimo obiecujących zapowiedzi, Prime Time okazał się filmem dość płaskim emocjonalnie i chłodnym wizualnie. Próbuje wprawdzie budować napięcie jak w thrillerze, ale szybko je rozładowuje, wpadając w fabularne schematy.
Brak głębszego wglądu w psychikę bohaterów, a także dystans do prezentowanych wydarzeń sprawiają, że trudno emocjonalnie zaangażować się w losy postaci. Są one raczej bliższe zwykłym schematom z kiepskich filmów, niż wciągającym, wielowymiarowym bohaterom.
Fabuła nie angażuje emocjonalnie
Prime Time miał ambicje głębokiej analizy społecznej i psychologicznej na przełomie epok. Jednak płytki scenariusz, słabe dialogi i brak emocjonalnego zabarwienia uniemożliwiły zrealizowanie tego zamierzenia.
Zamiast thrillera kreślącego fascynujący portret człowieka w kryzysie, dostaliśmy jedynie mdły i powierzchowny obraz, pozbawiony polotu i zaskakujących zwrotów akcji. To spore rozczarowanie.
Film Prime Time nie spełnia obietnic zwiastuna
Największym grzechem Prime Time jest to, że nie dotrzymuje obietnic, jakie składał w zapowiedziach i zwiastunie. Wydawało się, że będzie to wciągający, trzymający w napięciu thriller z elementami dramatu psychologicznego. Początek filmu tylko potęgował te oczekiwania, wprawiając widza w stan niepewności i ciekawości co do dalszego rozwoju wypadków.
Niestety, w pewnym momencie tempo akcji zwalnia, fabuła zaczyna się wlekc, a schematyczność dialogów i zachowań bohaterów coraz bardziej razi. Zamiast filmu, który miał nas wciągnąć i zaskoczyć, dostajemy przewidywalną i nużącą historię, która szybko zniechęca do dalszego oglądania.
Rozczarowanie zamiast emocji
Prime Time z całą pewnością rozczarowuje i nie spełnia oczekiwań. Zamiast obiecywanych emocji i zaskakujących zwrotów akcji otrzymaliśmy powolny i przewidywalny film, który pozostawia widza obojętnym. To kino klasy B, mimo obecności świetnych aktorów i atrakcyjnej fabuły. Istny zawód dla fanów dobrego thrillera.
Potencjał Prime Time zmarnowany przez reżysera
Reżyser Jakub Piątek miał w swoich rękach świetny materiał na wciągający, trzymający w napięciu film sensacyjny z elementami psychologii. Niestety, zmarnował tę okazję, tworząc mdłą i przewidywalną historię, która ani na moment nie angażuje widza.
Prime Time mógł być jego wielkim przebojem, zważywszy na atrakcyjną tematykę i dobrą obsadę aktorską. Jednak beznadziejny scenariusz, wolne tempo akcji i schematyczna fabuła uniemożliwiły wykorzystanie tego potencjału.
Twórcy wyraźnie nie potrafili wycisnąć z tej historii wszystkiego, co najlepsze, skupiając się jedynie na odtwórczym przedstawieniu faktów. Prime Time mógł być arcyciekawym thrillerem, w rzeczywistości okazał się zmarnowanym potencjałem i rozczarowaniem.
Podsumowanie
Film "Prime Time" w reżyserii Jakuba Piątka miał ambitne plany, by stać się wciągającym thrillerem psychologicznym osadzonym w realiach końca XX wieku. Niestety, nie udało mu się zrealizować tych założeń. Wolne tempo akcji, słaby scenariusz i brak głębszych emocji sprawiły, że produkcja nie spełnia pokładanych w niej nadziei.
Mimo obecności świetnych aktorów i dbałości o oddanie klimatu epoki, film pozostawia widza obojętnym. Brakuje w nim fascynacji losami bohaterów, identyfikacji z ich dramatami życiowymi. Zamiast tego dostajemy pustą i schematyczną fabułę, która ani przez chwilę nie angażuje.
Twórcy Prime Time ewidentnie nie potrafili w pełni wykorzystać potencjału, jaki dawała im historia i obsada. Zabrakło pomysłu na to, by gniew i rozpacz bohatera przełożyć na ekran. W efekcie zamiast wstrząsającego thrillera otrzymaliśmy jedynie przeciętny obrazek pozbawiony polotu.
"Prime Time" to zdecydowanie rozczarowująca pozycja, która mimo obietnic nie angażuje widza i nie wprawia go w żadne emocje. Kolejny przykład na zmarnowany potencjał i brak wyobraźni twórców.