Michel Hazanavicius, słynny francuski reżyser, zabiera nas w podróż do czasów II wojny światowej ze swoim najnowszym filmem animowanym. "The Most Precious of Cargoes" z pozoru opowiada intymną historię małżeństwa drwali, którzy znajdują porzucone żydowskie niemowlę. Jednak wkrótce odsłania głębsze pokłady wojennej traumy i okupacyjnej rzeczywistości. Czy Hazanaviciusowi udało się tchnąć nowe życie w znane konwencje opowieści o Holokauście?
Skonwencjonalizowane obrazy Holokaustu na ekranie
Kiedy mówimy o filmowych reprezentacjach Holokaustu, w umysłach większości widzów automatycznie pojawiają się te same, skonwencjonalizowane obrazy – dzieci patrząc przez drut kolczasty, stosy trupów w obozowych krematoriach, wyzute twarze więźniów. Mimo że najcenniejszy towar, jakim jest prawda historyczna, ma wiele odcieni, kino często operuje tym samym, sztampowym zestawem emblematów.
Michel Hazanavicius, twórca oscarowego "Artysty", w swoim najnowszym filmie animowanym "The Most Precious of Cargoes" niestety nie uniknął tej pułapki. Choć jego dzieło zaczyna się obiecująco – intymną opowieścią o losach małżeństwa drwali w czasie wojny – z czasem pogrąża się w zbyt oczywistych wizualnych kliszach.
Zamiast odważnie eksplorować nowe sposoby przedstawiania okropieństw nazistowskich prześladowań, reżyser bezpiecznie trzyma się utartych ścieżek. To rozczarowujące, bo animacja mogłaby dać mu pole do odświeżenia tych obrazów poprzez nieskrępowaną wyobraźnię. Niestety recenzja filmu "The Most Precious of Cargoes" zdaje się sugerować, że nawet w tym medium twórca nie kwapi się do innowacji.
Paradoks bezinwencyjności Hazanaviciusa wobec osobistych związków z tematem
Co ciekawe, decyzja Hazanaviciusa o sfilmowaniu tej konkretnej historii nie była przypadkowa. Najcenniejszy towar, jakim są autentyczne doświadczenia z czasów Zagłady, znajduje się bowiem w bezpośrednim sąsiedztwie reżysera. Jego własni dziadkowie byli ofiarami nazistowskich prześladowań, a autor książkowego pierwowzoru filmu to wieloletni przyjaciel rodziny twórcy.
Twórca miał więc niepowtarzalną szansę na zaprezentowanie nowej, osobistej perspektywy na jeden z najtrudniejszych tematów w historii. Paradoksalnie jednak zdaje się zasklepić w bezpiecznym naśladownictwie - tworząc dzieło, które w gruncie rzeczy niewiele różni się od licznych poprzedników, operujących tymi samymi, powielanymi ad nauseam kliszami wizualnymi.
Ten brak inwencji jest niestety bolesnym rozminięciem się z samą tematyką filmu. Holokaust to wstrząsająca, unikalna w skali tragedia ludzkości. Potrzebuje zatem wyjątkowych środków wyrazu - nie takich, które zostały już wyświechtane latami stosowania przez innych twórców.
- Najcenniejszy towar 2024 mógł zapewnić tę świeżość, ale zamiast tego został kolejną skonwencjonalizowaną opowieścią.
- Trudno nie odnieść wrażenia, że artysta zbyt mocno "zaufał" formie animacji jako środkowi odświeżenia poruszanej tematyki.
- Niestety, poza techniczną stroną opis filmu niewiele różni się od wcześniejszych prób filmowego przepracowania Zagłady.
Animacja pokolorowała, ale nie odświeżyła holokaust. klisz
Nie da się ukryć, że sama decyzja o zilustrowania tych scen w formie animacji była niezwykle odważna. To pierwsza taka próba na festiwalu w Cannes od czasu słynnej "Persepolis" i "Walca z Baszirem". I właśnie rysunkowa konwencja mogłaby stanowić świeże tchnienie na przemysł kina wojennego, zbyt często ugrzęzłego we frasobliwym realizmie.
Niestety, oprócz samej techniki Hazanavicius zdaje się nie wykorzystać możliwości jakie daje animacja. Zamiast puścić wodze wyobraźni i poeksperymentować z nową poetyką przedstawień, film bezpiecznie trzyma się wcześniej wypracowanych wzorców wizualnych. Jest to spory zawód, bo przecież animacja z założenia nie ma ograniczeń charakterystycznych dla rzeczywistego filmu.
W rezultacie la plus precieuse des marchandises 2024 oferuje obrazy, które tak naprawdę moglibyśmy zobaczyć w jakiejkolwiek innej produkcji o Holokauście. Tyle że tym razem są po prostu... narysowane. Nie jest to jednak innowacja na miarę zrewidowania sposobu przedstawiania jednego z najbardziej wstrząsających wydarzeń w dziejach ludzkości.
Można żałować, że Hazanavicius nie zdecydował się na więcej odwagi w teatrze wojennych okrucieństw. Zamiast tego najcenniejszy towar 2024 online oferuje nam jedynie lekko podkolorowane reprodukcje schematycznych ikonografii kina o Zagładzie. Potrzebujemy jednak nie iluzji zmian, a faktycznych innowacji w tak ważnym temacie.